Strony

czwartek, 7 lipca 2016

Rozdział 11

Miłość. Najpiękniejsze uczucie na świecie. Zjawia się w nie w porę, zaskakuje nas swoją pomysłowością. Jest taka prosta, ale z drugiej strony okropnie trudna. Dostępna dla każdego, ale nie każdy chce z niej skorzystać. Jest jak róża - piękna, olśniewająca, ale gdy nie będziesz uważać, zostaniesz pokłuty jej ostrymi kolcami.

Szybkim krokiem przemierzałem korytarze Hogwartu. Już tydzień minął od przyjazdu do szkoły. Byłem spóźniony na Transmutację, a to wszystko przez ostatnią pełnię. Tyle rzeczy się nagromadziło: wyjazd Lily, dwojakie oblicze Jamesa, złość Syriusza. Wiedziałem, że przez natłok tych zdarzeń ta przemiana będzie najgorsza. Poobijany, podrapany zmierzałem ku klasie, nie zważając uwagi na przechodzących spóźnionych uczniów. Było do przewidzenia, że z kimś się zderzę, ale nie myślałem, że ten ktoś będzie aż tak interesujący.


- Bardzo cię przepraszam - powiedziała niska, złotowłosa dziewczyna, której wszystkie książki upadły na ziemię. Szybko ukucnąłem i pomogłem jej w zbieraniu podręczników.


- Nie masz za co przepraszać. To ja nie uważałem i nie patrzyłem gdzie idę. - Dziewczyna spojrzała na mnie i delikatnie się uśmiechnęła. Miała morskie, hipnotyzujące oczy, a włosy związane w niedbałego kucyka. Delikatny makijaż dodawał jej urody, a tak pięknego uśmiechu nigdy w życiu nie widziałem. Nieznajoma na pewno była młodsza, bo nigdy jej nie zauważyłem na naszych lekcjach.


- Dziękuję za pomoc. Madison jestem. - Jeszcze szerzej się uśmiechnęła i podała mi dłoń.


- Remus - powiedziałem i czułem, że ta znajomość na pewno nie będzie przelotna.


***


Z największym skupieniem słuchałem co mówi profesor McGonagall. Słowa wydobywały się z niej zdecydowanie za szybko i połowy nie rozumiałem. W mojej notatce brakowało co najmniej kilkunastu ważnych wyrażeń. Zerknąłem do zeszytu Dorcas - wszystko było zapisane starannych, schludnych pismem. Zażenowany moimi bazgrołami skończyłem cokolwiek zapisywać. I tak będę się uczył z moją przyjaciółką. Nie wiem jak ona to robiła, ale nic jej nie sprawiało trudności. Była jedną z najlepszych uczennic w szkole. Na dodatek, była taka silna. Na raz straciła rodziców i najbliższą przyjaciółkę. Jeszcze po tylu strasznych rzeczach potrafi się uśmiechać i sprawiać radość innym.

Dorcas jest mi najbliższą osobą. Ciężko to mówić, ale nawet chłopaki nie znają mnie tak, jak ona. Wiem, że mnie nigdy nie opuści. Na początku trudno było mi uwierzyć, że taka piękna dziewczyna chce się przyjaźnić z grubym i cichym chłopakiem. Ale jak widać, przeciwieństwa się przyciągają.
Często nachodzą mnie takie myśli, co o mnie sądzi Dorcas. Czy patrzy na mnie jak na przyjaciela czy kogoś więcej. Czy może tak samo jak ja, marzy o kimś, kto da jej miłość, wsparcie. Chciałbym, aby w moim przypadku to była ona.
Moje przemyślenia przerwało szturchnięcie w ramię.

- Peter, słuchaj co mówi McGonagall. Potem nic nie umiesz - powiedziała moja przyjaciółka i szybko wróciła do słuchania profesorki. Ja natomiast zwróciłem oczy na dziewczynę i odpłynąłem.






- Patrz, to jest bardzo prosty ruch dłonią. - Obróciła nadgarstkiem i zrobiła delikatny skręt w prawo. Na pozór proste, ale nie dla mnie.


- Nie umiem tego Dorcas, a w połączeniu z tą trudną wymową to nie lada wyzwanie. Jak mam się skupić na dwóch rzeczach jednocześnie? - mruknąłem i oparłem głowę na rękach. Dorcas delikatnie zmarszczyła czoło i cichutko zaśmiała się pod nosem.


- Na pewno to potrafisz, tylko w siebie nie wierzysz. Ja wiem, że to zrobisz i ci się uda. - Zaczęła pakować swoje książki do torby i powoli wstała z krzesła. - Wybacz, ale jeden z twoich kolegów także potrzebuje mojej pomocy. Zostań jeszcze w bibliotece, na spokojnie powtórz to zaklęcie i spotkamy się na kolacji.


Gdy wyszła z biblioteki, zabrałem się ostro do pracy. Pokażę Dorcas, że naprawdę coś potrafię. Jak szło to zaklęcie? A ten skomplikowany ruch ręką? Znowu zapomniałem najprostszej czynności. Gdyby dalej tu była ze mną, przypomniałaby mi o tym. A tak w ogóle, komu ona niby pomaga? Remus odpada, bo to jest chodząca encyklopedia, James też ostatnio wziął się za naukę i na lekcjach błyszczy, a Syriusz nie potrzebuje się uczyć, bo jemu wszystko tak łatwo wchodzi do głowy. Ciekawe, bardzo ciekawe.


Zmęczony powtarzaniem coraz to trudniejszych zaklęć postanowiłem skończyć na dzisiaj naukę. Cicho wstałem z krzesła, wziąłem wszystkie moje książki i wyszedłem z biblioteki. Miałem jeszcze godzinę do spotkania się z Dorcas w Sali, więc skierowałem się do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Kilka kroków za biblioteką spotkałem Remusa, który nerwowo poprawiał swoją koszulkę. Podszedłem do niego, a gdy mnie zobaczył, jego oczy pokazywały przerażenie.


- Cześć Glizdek. Co ty tu robisz? - spytał się niespokojnie.


- Właśnie wracam z biblioteki i idę do Dormitorium. Dołączysz do mnie?


Remus znacznie się speszył i zaczął podreptywać w miejscu.


- Postoję sobie tutaj. Ładna jest dzisiaj pogoda, nie? - powiedział po czym uśmiechnął się krzywo. Chyba się zorientował, że jego wypowiedź kompletnie nie miała sensu.


- Okej, ja już pójdę. Jak się źle czujesz, to idź do Skrzydła Szpitalnego okej? - Remus szybko pokiwał głową i najwidoczniej poczuł ulgę, że zostawiam go samego. Później z nim pogadam i dowiem się, o co chodzi.


Dalsza droga minęła bez większych przygód. Do obiadu zostało jeszcze pół godziny, a szansa na spędzenie czasu z Dorcas napawała mnie radością. Przyspieszyłem kroku i za parę minut zobaczyłem wejście do Pokoju Wspólnego. Gdy wszedłem do środka, pierwsze co mnie uderzyło to ciepło i głośny śmiech mojej przyjaciółki. Siedziała przy kominku bawiąc się swoimi włosami. Nawet dobrze, że się pospieszyłem, możemy razem z Dorcas pójść na kolację. Uśmiech schodził mi z twarzy, gdy coraz to bardziej przybliżałem się do dziewczyny. Dorcas w najlepsze bawiła się z Syriuszem, który siedział na podłodze. Przed nim leżały grube książki, które przeznaczone były do nauki, a służyły jako podpórka pod nogi Dorcas. Czyli to Łapa tak bardzo potrzebował korepetycji od najpiękniejszej dziewczyny na szóstym roku. Zmarszczyłem brwi, przecież Syriusz nie potrzebuje żadnej pomocy w lekcjach, we wszystkim jest bardzo dobry. Para najwyraźniej mnie nie zauważyła. Już miałem obrócić się na pięcie i iść do Wielkiej Sali, gdy Dorcas obróciła się w moją stronę.


- Peter! Kiedy tu wszedłeś? Wiesz, pomagałam Syriuszowi w tym zaklęciu, co tobie, ale jakoś przegadaliśmy cały wieczór. Jak ci poszła nauka? - spytała posyłając mi jeden z najpiękniejszy uśmiechów na świecie.


-  Świetnie! Jestem teraz najlepszy! - Zaśmiałem się nerwowo i usiadłem obok Dorcas.


- No jasne Peter - rzekła i powiedziała - idziemy na kolację?


- Już idziemy - powiedzieliśmy równocześnie z Syriuszem. Patrzyliśmy się na siebie nieodgadnionym wzrokiem, jakbyśmy toczyli walkę o kawałek mięsa. Naszą niewidzialną sprzeczkę przerwała Dorcas.


- Chłopaki, idziecie czy dalej będziecie się patrzyli na siebie jak zakochani na randce? - powiedziała i roześmiała się głośno.


W drodze do Wielkiej Sali trzymałem się z tyłu. Widziałem, że Dorcas świetnie bawi się w towarzystwie Blacka, a ja nie byłem jej zbytnio potrzebny. Na kolacji zjadłem samotnie posiłek i szybko wróciłem do Dormitorium.

Godzinę później do pokoju wpadł zdyszany, podekscytowany Syriusz.

- Wiesz co Peter, z żadną dziewczyną mi się tak dobrze nie rozmawiało jak z Dorcas. Ona jest taka inteligentna, urocza, piękna. Jak myślisz, podobam jej się? - Spojrzał na mnie wyczekujacym wzrokiem. - Jesteś z nią bliżej niż ja, mówi coś o mnie?


- Nie za bardzo. Wcześniej nie zwracałeś na nią zbytniej uwagi, więc o tobie nie mówiła - powiedziałem z ukłuciem zazdrości. Nie może mi odebrać Dorcas! Ona jest moją przyjaciółką, a już niedługo się to zmieni. W czym Łapa jest lepszy ode mnie? To Dorcas spędza ze mną całe dnie, to mi się zwierza, to ja ją pocieszam.


- Jeszcze zobaczysz Peter. Dorcas będzie moją dziewczyną. Idę z nią jeszcze posiedzieć, dobranoc. - Mrugnął porozumiewawczo i zbiegł na dół. Syriusz jeszcze nie wiedział, ale właśnie w tej chwili zacząłem z nim wojnę i zamierzam ją wygrać.


1 komentarz:

  1. Twoje zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywnie.
    Pozdrawiam, Arabella
    stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń