Strony

wtorek, 20 czerwca 2017

Rozdział 22

Nauczyciele stwierdzili, że nie ma nic złego w zadawaniu kilka prac domowych codziennie. W końcu my - uczniowie - nie mamy innego życia poza tym szkolnym. Chodzenie po Błoniach albo krótkie pogawędki były niemalże niemożliwe przy takim natłoku nauki. Radziłam sobie coraz lepiej, ale pomoc Jamesa była dalej niezbędna. Widziałam, ile czasu tracił na to, żeby mi coś wytłumaczyć. Czasem słyszałam, jak po nocach siedział w salonie i się uczył. Bardzo to doceniałam, ale nie mogłam bez przerwy wykorzystywać jego uprzejmości. Starałam się uczyć sama, aby on sam nie narobił sobie zaległości.
Pewnego chłodnego wieczoru rzuciłam książki w kąt. Siedziałam nad Transmutacją od paru godzin i szczerze, nie chciało mi się już nic. James spał obok na fotelu ze skrzywionymi okularami i książkami na brzuchu. Dopiero co zaczął się nasz ostatni rok w Hogwarcie, a my jesteśmy przemęczeni i zasypiamy nad jedzeniem. Przykryłam go szczelnie kocem i wyszłam z Wieży Prefektów. Płytki były mrożoco zimne, a na korytarzu unosił się dym kurzu. Postacie na obrazach złowrogo szeptały między sobą, jakby światło mojej różdżki było najgorszą zbrodnią na świecie. Podeszłam do największego okna i zakochałam się. Księżyc odbijał się w tafli jeziora, a w oddali widać było skraj Zakazanego Lasu. Parę razy jakieś stworzenie wynurzało się, aby zaczerpnąć powietrza. Zostawało po nim kręgi na wodzie, które oddalały się i znikały w głębi wody. Noc była spokojna i niedotknięta żadnym złem. Była czysta, ale jednocześnie ciemna i mroczna. Była schronieniem dla zła, które dało się wyczuć w powietrzu. Tak zapatrzona, nie zauważyłam stojącej nieopodal mnie postaci.
- Dobry wieczór, Evans. - Nieprzyjemny, niski głos dotarł do moich uszu. Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz i obróciłam się do źródła dźwięku. W kącie stał wysokiej postury chłopak, który trzymał wycelowaną we mnie różdżkę. Wyglądał na pewnego siebie i był przekonany, że nie mam jak uciec.
- Dobry wieczór, nieznany mi z imienia uczniu. Z kim mam przyjemność rozmawiać? - spytałam się mocnym, ale drżącym głosem. Mój towarzysz stał w cieniu i nie mogłam zobaczyć jego twarzy.
- Jaką masz pewność, że jestem uczniem? - Tym pytaniem zbił mnie z tropu. Powoli przejechałam dłonią po różdżce, która wystawała mi z kieszeni. - Ani mi się waż, kochana. Jeden ruch i już po tobie - powiedział i wyszedł z cienia. Miał na sobie srebrzystą maskę, która zakrywała jego demoniczną twarz. Różdżka skierowana była w moją twarz, co było informacją, że nie mam z nim najmniejszych szans. - Mam dla ciebie wiadomość. Czarny Pan pamięta o tobie i co zrobiłaś z jego najlepszym uczniem, Jackiem. To nie jest koniec, zabawa dopiero się zacznie - odparł i zarzucił swoim płaszczem. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Została po nim chmura kurzu pomieszanego z potem. 
Łzy spływały powoli po policzkach, a mi nagle zrobiło się ogromnie zimno. Patrzyłam przed siebie, ale nie widziałam praktycznie nic. Słyszałam, jakby w transie słowa mężczyzny, który zapowiedział mi niezbyt optymistyczną przyszłość. Kątem oka zauważyłam osobę, która stała w tym samym miejscu, co on. Obróciłam się z wyciągniętą różdżką i prawie wypowiedziałam zaklęcie.
- Czekaj! To ja! - usłyszałam miękki, ale przyjemy głos. Postać wyszła z cienie z podniesionymi rękoma do góry. Miała dłuższe, brązowe włosy i przenikliwe spojrzenie. - To ja, Syriusz. - Odetchnęłam z ulgą i opuściłam rękę. Złapałam się za głowę i upadłam na kolana. Gorzko zapłakałam i momentalnie poczułam silne ramiona wokół mojej talii. Siedzieliśmy tak z kilka minut, aż nie uspokoiłam zdenerwowanego oddechu. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na jego twarz. Wyrażała zdezorientowanie i zaniepokojenie, ale także troskę i czułość.
- Ja... Przepraszam cię... Byłam zamyślona, nie wiedziałam co robię... - Tłumaczyłam się, ale byłam mało wiarygodna.
- Co ty robisz o tej porze w zamku? - spytał się brązowooki. - James cię tak puszcza samą? Mógłby ktoś cię nastraszyć dla zabawy, na przykład taki ja. Nie zamierzałem tego, wybacz mi.
- To ja cię jeszcze raz przepraszam, Syriuszu. Nie wiem co mnie opętało - rzekłam i podniosłam się z podłogi. - A tak w ogóle, to skąd wiedziałeś, że tu jestem? Czemu tak późno urządzasz sobie spacery? - Chłopak się zmieszał i spuścił wzrok na ziemię.
- Tak jakoś... Zdecydowałem się na małą przechadzkę... Byłaś tu sama? - spytał się chłopak, podejrzliwie na mnie zerkając.
- Tak. - Skłamałam. Nie uwierzyłby mi, że najprawdopodobniej służący Voldemorta mnie odwiedził.
- To niebezpieczne, Lily. Nie powinnaś tak się przechadzać po zamku - powiedział i przytulił mnie, po czym szybko wypuścił z objęcia. - Odprowadzić cię do wieży?
- Tak, dziękuję, ale wolałabym do dormitorium - odparłam i chwyciłam ramię chłopaka. Musiałam jak najszybciej zwierzyć się Dorcas i wtulić się w przyjaciółkę. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Przy wejściu do sypialni kiwnęłam głową w stronę Syriusza, na co on się smutnie uśmiechnął. Doszłam do łóżka młodej czarownicy, a ona przykryła mnie kocem. Zasnęłam po paru godzinach z zaschniętymi na twarzy łzami.
***
Po minucie, kiedy w dormitorium zrobiło się cicho, a Lily wspięła się do Dorcas, wyszedłem na korytarz. Pędem rzuciłem się w stronę Wieży Prefektów. Po podaniu hasła, wpadłem do salonu. Rogacz, który smacznie spał na fotelu, podskoczył i spadł na podłogę.
- Zabiję tego, kto mnie obudził! - krzyknął, otwierając zaspane oczy. Momentalnie wyszczerzył zęby i rzucił się na mnie z pięściami. - Czemu to zrobiłeś? Miałem taki piękny sen - powiedział rozmarzonym głosem.
- A gdzie masz Lily, marzycielu? - zapytałem się odpychając go od siebie. Porozglądał się i wzruszył ramionami.
- Pewnie poszła spać do siebie, a o co chodzi? - Przymknąłem oczy i parę razy wziąłem głębokie oddechy.
- Twoja towarzyszka postanowiła się przejść po zamku - powiedziałem, a Jamesowi wesoły wyraz twarzy zniknął. - Obudziłem się jakoś parę godzin wcześniej i nie umiałem zasnąć. Otworzyłem Mapę i wiesz co zobaczyłem? - spytałem się, a James z otwartymi oczami pokiwał głową. - Lily stała przy oknach na jezioro, ale nie była sama. Towarzyszył jej nasz najlepszy kolega.
- Kto? Peter, Remus? - zapytał się szybko Rogacz. - Nic się jej nie stało, prawda?
- Gdyby to byli oni, nie wstawałbym z łóżka. Był to Mulciber. Nie wiem, co chciał, bo gdy dobiegłem tam, Lily stała nieruchomo w jednym miejscu, a po gnojku ani śladu. Ale stary, nigdy jej nie widziałem w takim stanie. Musiał ją nieźle nastraszyć, i nie tylko słownie. Najprawdopodobniej groził jej różdżką, bo gdy tylko mnie usłyszała, wycelowała swoją we mnie - powiedziałem i czekałem na reakcję przyjaciela. Usiadł załamany i oparł się o duże, czerwone poduszki. 
- Przyznała się, że z kimś była? - spytał się podejrzliwie. Powoli zaprzeczyłem głową. - Myślisz, że dalej się z... Nimi zadaje? - zapytał się powoli Rogacz wbijając wzrok w podłogę. Jego oddech stał się nierówny, a klatka piersiowa szybciej poruszała.
- James... Myślę, że nie... - odrzekłem i zatrzymałem się w połowie. Czy Lily byłaby w stanie znowu nas zdradzić? Usiadłem obok Jamesa i minęło tak parę minut. Ciszę przerywała latająca mucha, która w tym momencie ani trochę nie denerwowała.
- Ufam jej, naprawdę. Ale trzeba ją obserwować. Może znowu wpadła w kłopoty - odparł poważnie James i wstał z kanapy. W jego oczach zauważyłem cień zwątpienia, ale i zmartwienia. Poszedł do swojej sypialni, cicho zamykając za sobą drzwi. Znużony całą sytuacją zasnąłem w sypialni. Śniły mi się koszmary, gdzie Lily po raz kolejny opuszczała nas i walczyła przeciwko. Budziłem się co chwilę, ale gdy zamykałem oczy, widziałem taki sam obraz.
Witajcie!
Wróciłam po długiej przerwie, ale z głową pełną pomysłów! Jak wakacje? Podekscytowani? Jakie macie plany? Ja lecę do Macedonii, potem do Niemiec, a następnie będę u babci ;)

2 komentarze:

  1. Dzień dobry!
    Chcesz poćwiczyć swoje pisarskie umiejętności i przy okazji wygrać książki, upominki, reklamę bloga i grafikę? Tak? W takim razie zapraszam Cię serdecznie do konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”
    www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
    Wystarczy napisać opowiadanie o dowolnej tematyce do 5 stron i… co dalej? Dowiedz się szczegółów, czytając regulamin na blogu.
    Niech pamięć o naszych artystach nadal trwa, a osoby lubiące pisać – doskonalą swe pióro!
    Pozdrawiam ciepło!

    Ps. Przepraszam za reklamę, lecz nie znalazłam innej zakładki. Wiadomo, jak trudno jest się zareklamować. A może akurat Cię zainteresuje konkurs?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie! Zawałam kilka godzin snu, żeby je przeczytać :) Mam nadzieję, że Lily będzie już niedługo z James'em.

    OdpowiedzUsuń