Strony

piątek, 30 grudnia 2016

Rozdział 16

Wakacje między szóstą a siódmą klasą powinny być niezapomniane, szalone i niesamowite. To o nich będę wspominać przez resztę życia, bo będą mi przypominały lata młodości i beztroski. Dwa miesiące odpoczynku od szkoły były dla mnie katorgą i męczarnią. Nigdy tak bardzo się nie nudziłam. Nie miałam kontaktu z żadną osobą z Hogwartu, oprócz z Dorcas, który wysyłała mi długie listy, w których opisywała historie prosto z gorącej Hiszpanii. Byłam pewna, że James napisze do mnie, tak jak zwykł to robić. Jak bardzo się zdziwiłam, gdy przez dwa miesiące jego czarna sowa nie pojawiła się w moim domu. Oprócz krótkich spacerów wokół osiedla i czytania książek nie robiłam nic ciekawego. Kontakty z Petunią ani trochę się nie polepszyły, a rozmowy z mamą sprawiają mi coraz więcej bólu, bo czułam, jak na siłę chciała zrobić ze mnie osobę taką, jak ona.
W ostatnim tygodniu sierpnia postanowiłam zrobić małe zakupy przed siódmą klasą, więc wybrałam się na Pokątną. Wstałam wcześnie rano, ubrałam zwiewną sukienkę w kwiaty, porwałam ze stołu tosta z dżemem i wyszłam z domu. Pogoda była przepiękna, słońce widniało na niebie w towarzystwie białych chmur. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę Londynu. Po kilkunastu minutach weszłam w całkowicie inny świat. Czarodzieje biegali od sklepu do sklepu ciągnąc za sobą swoje dzieci, które nie były zadowolone z zakupów szkolnych. Nad głowami latały zaczarowane, papierowe samolociki. Weszłam do księgarni Esy i Floresy w celu zakupienia nowych książek potrzebnych na ostatnim roku. Spędziłam tam kilka godzin czytając coraz to ciekawsze egzemplarze, ale niestety miałam ograniczony fundusz. Przygnębiona wyszłam ze sklepu i skierowałam swe kroki w stronę lodziarni, bo promienie słoneczne stawały się coraz bardziej nieznośne. Otworzyłam drewniane drzwi kawiarenki i poczułam zapach mięty i czekolady. Gdy podeszłam do lady pełnej lodów, usłyszałam rozmowy i głośny śmiech. Odwróciłam się w stronę źródła hałasu i zamarłam. Przy małym stoliku siedziała Dorcas z chłopakami oraz odwrócona do mnie tyłem osoba. Miała krótkie, prawie że białe włosy, a swoją dłoń trzymała na ramieniu Jamesa. On patrzył się na nią z wielkim uśmiechem tak samo jak pozostali. Śmiejąc się głośno okularnik odchylił głowę do tyłu i mnie zauważył.
– Lily! - krzyknął. Speszył się swoją reakcją, w końcu nie odzywał się do mnie przed wakacjami. Spuścił wzrok i nerwowo pocierał ręce.
– Co tak stoisz? - krzyknęła Dorcas. – Usiądź z nami. Poznasz najlepszą przyjaciółkę Jamesa. Nie uwierzysz, ona wie o nim wszystko! - Uśmiechnęła się i dostawiła jedno dodatkowe krzesło obok siebie. Nieśmiało postawiłam kroki do przodu i usiadłam obok przyjaciółki. Speszona, powoli spojrzałam na ową dziewczynę. Jej błękitne oczy otulone były przez gęste, czarne rzęsy. Na ustach miała różową pomadkę, która podbijała jej lekko brązową cerę. Przeczesała dłonią swoje falowane włosy i powiedziała:
– Ty jesteś pewnie Lily. - Podała mi swoją drobną dłoń i delikatnie potrząsnęła. – Jestem Anastazja. James i Syriusz dużo mi o tobie mówili, ale nie wierzyłam im na słowo, że masz taką piękną i niespotykaną urodę. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko pokazując szereg śnieżnobiałych zębów.
– Dziękuję, to miłe - powiedziałam z rumieńcami na twarzy. – Za to ja o tobie w ogóle nie słyszałam.
– Wiem, nikt mnie do tej pory nie znał. Nie wiem, James od zawsze ma tendencję do ukrywania mnie przed światem. Prawda? - powiedziała do siedzącego obok niej okularnika i olśniewająco się uśmiechnęła. On odpowiedział jej tym samym i objął ramieniem jej krzesło. – No widzicie? Robi ten gest prawie od dziesięciu lat. Weź tą rękę, nic mi się nie stanie.
– Wiem, ale jestem pewniejszy, że nic głupiego nie zrobisz - powiedział i uśmiechnął się do blondynki. Anastazja zmrużyła oczy i zrobiła groźną minę. Syriusz parsknął śmiechem widząc, jak dziewczyna się wygłupia, a za nim poszli Remus i Dorcas.
Gdy wyszliśmy z lodziarni, czułam się wyobcowana, bo nikt ze mną nie rozmawiał, a jak już się włączałam do rozmowy, temat schodził na Anastazję. Z miejsca jej nie polubiłam. Wydaje się być miła i bardzo sympatyczna, ale wkurza mnie to, że wszyscy dookoła ją lubią. Widać, że jest bardzo ważną osobą w życiu Jamesa, czego jej zazdrościłam.
– Co się tak nie odzywasz? - spytała Dorcas. Nawet nie zauważyłam, kiedy odłączyłam się od grupy nastolatków.
– Nie mam za bardzo o czym z wami rozmawiać. Nie znam się z Anastazją, a w jej obecności czuję się obco. Lubicie się, nie chcę się wpychać do paczki.
– Lily, nie przesadzaj. Poznałam Anastazję niedawno, a czuję jakby od dawna. Jest bardzo rozrywkową i niesamowitą osobą - krzyknęła entuzjastycznie. – Na pewno się polubicie. Ej! Poczekajcie na mnie i na Lily. - Znowu krzyknęła i tym razem czworo chłopaków i blondynka się odwrócili.
– Trzeba było urosnąć, Dorcas. Miałabyś dłuższe nogi - powiedział Syriusz, po czym dostał po głowie od brunetki.
– Igrasz z ogniem Syriuszu Black - wysyczała Dorcas z delikatnym uśmieszkiem na twarzy. Całej sytuacji przyglądał się James, który nerwowo poprawiał swoje okulary.
– Dobra, nie skaczmy sobie do gardeł, Dorcas - powiedział James z naciskiem na ostatnie słowo. Dziewczyna opanowała swoje emocje i spojrzała się na Anastazję. – Dotknijcie mojej dłoni i przeteleportujemy się do mojego domu.
Stałam z boku i przyglądałam się, jak wszyscy zgodnie trzymali się ramienia Jamesa. Uśmiechnęłam się na widok stojących nastolatków. Już miałam się odwracać, gdy okularnik złapał moją dłoń i zabójczo się uśmiechnął. Poczułam ścisk w okolicy żołądka i przed moimi oczami ukazał się ogromny dworek.
– Witam w moim domu, Lily - powiedział do mnie James i otworzył żelazną furtkę. Anastazja z resztą wbiegli na zadbany trawnik i zaczęli głośno się śmiać i tańczyć. Przez chwilę patrzyłam na wysoki żywopłot, który ogradzał posiadłość Potterów, po czym weszłam na plac. Dorcas uśmiechnęła się i podbiegła do mnie. Mocno przytuliła i szepnęła do ucha, że spędzę z nimi niezapomniany dzień. Spojrzałam na leżącego Syriusza, który próbował przewrócić Petera; Remusa, który wąchał bordowo-czarne róże; Anastazję, która podbiegła do Jamesa i szarpnęła go za włosy. Tak, Dorcas miała rację. Ten dzień będzie niesamowity.

Dawno, dawno mnie tu nie było. Przepraszam bardzo za to. Dodaję taki rozdział na święta - prezent ode mnie dla Was. Mile widziane komentarze ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz